środa, 4 września 2013

Niezwykłe chwile, każdego zwykłego dnia.

Wraz z coraz częstszym delektowaniem się naszymi ulubionymi czynnościami - czytanie książki, ćwiczenie, gotowanie, uczenie się, nieuniknięte jest wdarcie się nudy i monotonii. W tym przypadku kiedy robimy to każdego dnia nasza fascynacja i ekscytacja zazwyczaj osiąga stan obojętności, taki status quo. Robimy bo robimy... było to przedwczoraj, wczoraj to i będzie dzisiaj. Podchodzę do tego bo to lubię. Pytanie jednak - czy zapamiętujemy aż tak wiele z tego co robimy teraz w porównaniu do okresu kiedy byliśmy zachwyceni, uskrzydleni? A więc jak przyswajaliśmy wiedzę w naszych początkach z daną dziedziną a jak jest teraz? Wraz z pojawieniem się monotonii, przyzwyczajenia, nawyku, po prostu oswajamy się z sytuacją. Reagujemy mniej emocjonalnie i co za tym idzie wkładamy w to mniej serca. Oczywiście zaangażowanie się jest nadal na wysokim poziomie, w końcu czerpiemy z tego szczęście, aczkolwiek te zauroczenie jest już dawno za nami. A więc z własnego przykładu moje początkowe starty w biegach na pobliskim boisku utkwiły mi w głowie jako powiew świeżości w moim życiu. Jednak sięgając wspomnieniami jak się czułem przy kolejnym i kolejnym starcie, moja świadomość prezentuje mi obrazy bardzo ogólne. A więc jak pierwszego dnia pamiętam ten zapach powietrza, pogodę, ilość okrążeń, nawet ten odgłos podeszwy odbijającej się od podłoża, tak któraś z kolei wyprawa nie dostarcza już tylu emocji i wrażeń pozostawiając we wspomnieniach sam fakt że biegałem. Gdybym teraz tak to ciągnął dalej i dalej po pewnym czasie stałoby się to moim normalnym nawykiem. Biegam bo biegam. Robię postępy i to mnie cieszy jednak ta radość nie jest aż tak silna, kiedy stawiałem swoje pierwsze kroki. Jestem z tym oswojony i emocjonalnie "uspokojony". Jednak czy tego tak naprawdę chcemy?
Zastanówmy się co byśmy wybrali... codzienna mała dawka radości, czy co dany z kolei dzień duża dawka emocji, pobudzenia, zauroczenia jaką znamy ze swoich pierwszych razów? Odpowiedź chyba jest oczywista. Lecz nie wspomniałem o jednym ważnym elemencie! pytanie odnosi się do jednej przyjemności, a więc co dzieje się kiedy mamy ich kilka? Jesteśmy w stanie codziennie otrzymywać najwyższe dawki radości! A więc dysponując kilkoma źródłami nie popadamy w monotonie czyniąc każdy dzień magicznym! Czy to nie wspaniałe? Jednak jak do tego dojść krok po kroku?
Kolejny raz na przykładzie biegania... jak wspominałem po kilku razach nasz rozum ze wszystkich wypadów wyciąga najważniejszą cechę i tylko ją zapamiętuje, aby nie przeciążać się zbytnio pozostałymi. A więc każdego dnia biegając na tym samym odcinku, w okresie zima - lato będę miał wspomnienia z biegania kiedy świeciło słonko i kiedy było mroźno. Dorzućmy jednak do tego, że przez dajmy na to miesiąc słuchałem wybranej playlisty przy każdym treningu. Wtedy nasze drzewko wspomnień rozrasta się. Mamy zapisane więcej pozytywnych emocji co automatycznie podbija nasz poziom szczęścia. To już nie sam fakt "co robiłeś przez rok?" "aaa biegałem" lecz "Biegałem wygrzewając się na słonku, biegałem w moją ulubioną porę roku - zimę i jeszcze ta super muzyka która mi towarzyszyła!".
Każdy nowy element na naszym drzewku podbija poziom naszego szczęścia wzbogacając nasze ulubione zajęcia. A więc wniosek jest prosty - Do każdej pojedynczej przyjemności (bieg) dokładajmy te drobniejsze (muzyka, nowa trasa, ulubiona pora dnia, dresik) tworząc coś nietypowego, nowego a przy tym i magicznego! Bardzo ważne jest aby uzależniać jedno od drugiego, a więc korzystamy z naszych drobnych przyjemności tylko w połączeniu ze sobą, nie oddzielnie. A więc nie chadzamy codziennie w dresiku, nie słuchamy tej muzyki itp. aby nasza magia nie uleciała. To ma być nasz rytuał gdzie wkładam wybrane szaty, zapewniam odpowiednią atmosferę i zaczynam swoje czary :) coś co pozwoli oderwać się absolutnie od rzeczywistości. Oczywiście aby nie dać się monotonii z czasem dokonujemy kosmetycznych zmian, jednak z własnego doświadczenia wiem, że robiąc to raz na jakiś czas a nie codziennie cała ta niezwykłość raczej nie ulatuję.
A więc mamy już jedno drzewko z notką "bieganie". Czy jednak to nam wystarczy? No oczywiście że nie! Trzeba posadzić drugie :D tym razem z tytułem "Pisanie". I tutaj taka sama sytuacja jak poprzednio. Mamy ulubioną, podstawową czynność i od niej odprowadzamy gałęzie - w tym przypadku odpowiednia muzyka (atmosfera), miejsce, wybrany napój - np. jakaś ciekawa herbatka której nie pijemy każdego dnia i tak dalej... tu już zależy co kto lubi.
Chciałbym zwrócić i uwagę na nieograniczone możliwości jakie możemy czerpać z takiego łączenia! Przykładowo jesteśmy po całym ciężkim dni padnięci i chcemy się położyć, odpocząć. Tutaj też możemy uczynić ze zwykłego leżenia coś niezwykłego! Naszym punktem wyjściowym "Nap time". Tutaj taka dygresja... swojego czasu zaczytywałem się w tematykę snu i wypoczynku odkrywając wiele istotnych, powszechnie nie tak znanych faktów. Przykładowo po pracy, szkole zazwyczaj nie jesteśmy w takiej dyspozycji jak rano, a więc nasza koncentracja czy sprawność fizyczna jest lekko pogorszona co może wywoływać nerwy, stres. Jednak czy mamy czas na drzemanie kiedy w domu jeszcze tyle do zrobienia? Naukowcy udowodnili, że drzemka 5-10 minutowa zdecydowanie wystarcza organizmowi aby zregenerować się i poprawić wydolność nawet o 50%!!! A więc nastawiamy sobie budzik na 15 minut i kładziemy się. Lecz co mam zrobić jak nie mogę usnąć? Nie każdy na zawołanie odlatuje, nawet będąc zmęczonym, tak jak ja. Ale to nie wyklucza faktu że pozwalamy naszym mięśniom, oczom jak i co najważniejsze psychice odpocząć. Nawet te kilka minut leżenia poprawia dostrzegalnie naszą kondycje na te kilka godzinek aż nie pójdziemy spać.
Powracając do głównego wątku, nap time to nasze drzewo. I teraz organizujemy gałęzie - możemy tutaj wpasować się z kilkoma minutami medytacji, którą gorąco polecam, możemy przemyśleć kilka spraw uciszając emocje, warto również rąbnąć sobie kawkę przed samą drzemką. Kofeina działa z opóźnieniem co sprawi, że podwajamy naszą moc!

Przykłady drzewek można mnożyć. Czytając książkę dopasuj sobie miejsce, napój, jak chcesz to muzykę, porę dnia. Oczywiście nie zawsze będziesz mógł odprawić swój rytuał, jednak nikt Ci nie każe. Ja codziennie czytam książki w różnych miejscach o różnych porach itp. jednak mam i ten swój idealny stan któremu oddaję się raz na jakiś czas i co dla mnie stanowi magię, tę niezwykłą chwilę w zwykły dzień :)     
   

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz