piątek, 10 stycznia 2014

Bezcenna umiejętność, krótko o wartości i drobna refleksja

najlepsze zostawiam zawsze na koniec ;)
Człowiek uczy się na błędach... w dobie internetu gdzie mamy wszystko na wyciągnięcie ręki - ciekawostki, bzdury i wartościowe rady - wszystko miesza się ze sobą zlewając w jedną wartość. Bolało mnie swoim czasie jak przez to wszystko nie dostrzegamy pewnych pięknych wartości dla zrozumienia i poznania których niektórzy poświęcili coś bezcennego - kawał swojego życia. Jak podchodzimy do większości książek, artykułów czy też blogów o samorozwoju? Jestem przekonany że z pewnym dystansem traktując wszystko jako ciekawostkę nie wnoszącą zbyt wiele w nasze życie. Jednak co za tym się tak naprawdę kryje? Wielu wybitnych osobistości poświęciło swoje życie na badania, zrozumienie wielu spraw, opisanie ich i zaprezentowanie każdemu zainteresowanemu. Mamy niesamowitą okazje pojąć sprawy w kilka godzinek - zależy jak obszerna jest książka i oszczędzić sobie czasami nawet i lata na uporanie się samemu z tym. Dobra, człowiek mądry po szkodzie, sam musi na swojej skórze coś poczuć aby to pojąć. Jak dziecko które dopóki nie sparzy się, nie zrozumie prostego słowa "siii gorące, nie ruszaj". Rady starszych prędzej czy później po uprzednim zignorowaniu powracają kopiąc nas w tyłek. To jest chyba oczywiste.
Nie twierdzę aby rzucać się na książkę i czcić zawarte w niej słowa (skrajności są dosyć popularne) a po prostu uszanować dobrą lekturę i docenić autora.

Druga rzecz która będzie po części nawiązywała i do mojej nieobecności tutaj... czasami należy lekko przyhamować i złapać oddech. Dotychczas pisałem o rozwoju, pędzeniu na przód itd. jednak wszystko w odpowiednich dawkach.
"Lepiej z głupim znaleźć niż z mądrym zgubić"
Chcesz być mądry i nieszczęśliwy czy głupi i nie przejmować się niczym? Mądrość umarła, niech żyje mądrość - patrząc na obecne czasy. A więc w myśl filozofów człowiek chce być szczęśliwy, smutek to zło. Co za tym idzie mądrość to też zło? Karmieni jednak poczuciem wyższości inteligencji naszej nad innymi niedouczonymi produkujemy w sobie syntetyczne szczęście? Żyjmy i rozwijajmy się rozważnie. Tutaj wychodzi moje przekonanie o zgubnej wartości wiedzy i rozwoju nauki. Im mniej wiesz tym lepiej. Zazdroszczę beztroski zwierzętom, dla których śmierć, choroby psychiczne, problemy społeczne, polityczne, religijne nie istnieją. Nie potrzebują sensu życia, głębokiej motywacji i modlitw aby być w pełni szczęśliwe. Wiedza i nauka jest matką stresu, chorób psychicznych i nerwicy. Wiem o czym mówię bo z ostatnim cholerstwem miałem niestety do czynienia. Za przeproszeniem na cholerę to wszystko nam. Oczywiście życie weryfikuje boleśnie takie poglądy. Nie odbiera nam jednak swojej wolności i swobody (przynajmniej jeszcze). Czy tylko mnie ruszają wpatrzeni całe godziny w telefon, komputer ludzie? Albo moje ulubione - osóbki które dzięki rozwojowi nauki nie mają zajęcia. Wszystko za nas robią maszyny. Zamiast spaceru - samochód, gotowania - fast-food, zakupy online, spotkania towarzyskie przed komputerem, telewizorem. Jak mnie bawi kiedy widzę że ktoś niema co robić. Zaczyna marudzić, narzekać, pojawia się stres, nerwy, choroby i wszystko już samo toczy się dalej... true story. A już całkiem dobijają mnie nielegalne zagrywki ze wszystkich stron - kościół straszy opętaniem (spytajcie się psychologa jakie z tym są jaja... szkoda gadać), reklamy wmawiają nam choroby (ktoś trafił na przerwę reklamową bez wzmianki o lekach? zaksięgowane z notką "niemożliwe"). Zwracajmy na to uwagę... to w końcu działa potajemnie wżerając się w nas i bez pytania mącąc w głowie.

A więc dosyć marudzenia. Ostatnio dałem wam umiejętność pozbywania się negatywnych emocji. Dzisiaj w ramach przeprosin za długą nieobecność postaram się wynagrodzić to kolejną niesamowitą umiejętnością! Kiedy już oczyścimy się z nerwów czas napełnić się pozytywną energią. Czyż nie? A więc sposób czerpania pozytywnej energii jest słodko prosty. Zarzuć coś na siebie, otwórz okno, drzwi lub coś dla odważniejszych - wyjdź na dwór i weź kilka głębokich wdechów, wczuwając się w świeże powietrze. Dla osób z zanieczyszczonym, miejskim eterem - o ile sąsiad nie pali w piecu śmieciami, czy zlokalizowana w pobliżu fabryka nie generuje chmury smrodu - postarajcie się poczuć orzeźwiający chłodek. Nie myśląc o niczym kilka głębokich wdechów i ten otrzeźwiający chłodek. Niema nic lepszego. Ryzykanci! Zróbcie kilka kroków przed siebie robiąc krótki spacerek. I tak codziennie! Dużo się mówi o zdrowotnych wartościach spacerowania, nie mamy jednak zazwyczaj siły po pracy czy czasu aby łazić, więc chociaż powdychajmy świeżego powietrza. Koszt - mniej niż zero a za to zobaczycie ile wam to da. Oczywiście dla marudów i narzekaczy gdzie nawet baletnicy przeszkadza rąbek u spódnicy, jeżeli ktoś chce poczuć się lepiej, a jeżeli już idzie odetchnąć świeżym powietrzem (jakie by ono nie było) to tak jest! to pozostawcie sobie negatywne myśli i słowa na inną okazje. Chcesz naładować się pozytywnie? Wstawaj i do okna, drzwi, na podwórze!   Pozdrawiam ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz