Tym razem chciałbym jedynie zwrócić uwagę na bardzo ważny problem dotyczący samorozwoju, kształtowania siebie i swojej psychiki oraz mentalności polskiej która zdecydowanie to utrudnia. Nie muszę chyba wytykać faktu, że szare polaczki kierują się przede wszystkim stereotypami, które z racji mocno zakorzenionych w naszej historii, tradycji i kulturze wpływów z chrześcijaństwa stają się w niektórych kwestiach niezłym bagnem. Zmierzam oczywiście do kwestii opętań które spadną na każdego kto praktykuje medytacje, oobe, świadome śnienie i inne tego typu metody samorozwoju. Częste głosy osób, które niestety nie mają pojęcia o czym piszą, jednak usilnie wciskają się ze swoim zdaniem, mogą przyprawić niektórych, szczególnie zainteresowanych tymi rzeczami osoby o niezłe schizy. Musimy coś sobie wytłumaczyć, zrozumieć i zakodować. Życie jest brutalne i trzeba sobie radzić. Kościół to nic innego jak instytucja, która zna się na tym jak obracać ludźmi co już niejednokrotnie udowodniła w historii. Posługując się w ostatnim czasie swoim mocnym argumentem - opętanie, tworząc filmy dokumentalne, wydając książki itp. mają w końcu jakiś punkt zaczepienia aby utrzymać wiernych w strachu i wierności. Nie trudno zauważyć, że coraz więcej osób odwraca się od chrześcijaństwa pomimo próśb. Pozostają więc groźby. Oczywiście nie krytykuję kościoła bo to nie w moim stylu, lecz zwracam uwagę na fakt, że ktoś tutaj nieźle miesza prawdą robiąc niektórym z rozumu sieczkę. Ale zacznijmy na spokojnie po kolei.
OOBE czyli out of body experience, praktykowanie opuszczania ciała podczas snu lub stanu hipnozy w postaci ciała astralnego. Całkiem ciekawe czyż nie? W rzeczywistości jest to jednak tylko jeden z innych snów jakie miewamy w nocy i nic więcej. Trik między innymi tkwi w uświadomieniu sobie i wierze w to zjawisko co przekłada się na sen (Czyli przy odpowiedniej praktyce co sobie tylko zażyczysz może Ci się przyśnić). Lecz jakie jest tutaj stanowisko duchownych? Chyba nie muszę tłumaczyć. Ogólnie zagłębianie się we własne sny i analizowanie ich (byle nie na podstawie senników!!!) pozwala nam pojąć lęki jakie w nas żyją i ich się pozbyć. Najpopularniejszym takim snem który odnosi się ściśle do jednego z problemów naszej psychiki jest uciekanie przed kimś w dosyć zwolnionym tempie. Jest to przypadek snu cyklicznego o nieregularnych powtórkach który można łatwo zrozumieć i wyeliminować jego przyczynę. Krótko mówiąc sny to nic innego jak listy od naszej kochanej podświadomości, które pozwalają nam rozwinąć się.
Idziemy dalej. Medytacja! Ojj tak tu już krytyka leje się obficie. Otwieranie się na demony i te inne... straszne rzeczy. Inne równie bezsensowne tłumaczenie które niedawno obiło mi się o uszy to "Bóg dał nam nie po to rozum abyśmy go wyciszali". Za przeproszeniem jedna wielka bzdura nie poparta jakimikolwiek dowodami. Medytacja w ogólnym zamyśle to nic innego jak prosto pisząc "zgłębianie się w myślach". Niema tu żadnej niebezpiecznej praktyki okultystycznej, rysowania portali dla potworów z innego wymiaru czy rozmawiania z duchami typu Kacperek latającymi tam i z powrotem, o czym przeświadczona jest masa wierząca. Dziękuję dobranoc.
Mógłbym pisać jeszcze o czakrach, świadomym śnieniu czy nawet autosugestii, której też się dostaje... ale to niema sensu. Samo słowo - samorozwój odnosi się do nas samych chcących poprawić zakres swoich możliwości. Poznać i zrozumieć siebie, rozwiać mgłę tajemnic jaka rozpościera się w naszym umyśle, pojąć niektóre fakty i spojrzeć na życie w odpowiednim dla siebie kącie. Jednak czy nie lepiej jest nakarmić kogoś bzdurami aby tylko odciągnąć go a raczej odstraszyć od możliwości zgłębienie i zrozumienia siebie, swojej tożsamości, aby łatwiej było manipulować? Czy ja zyskuje na promowaniu technik samorozwoju? Nie. Czy kościół w przypadku rozpowszechnienia tego coś traci? Z pewnością.
Tysiące osób korzysta ze wspomnianych przeze mnie technik i jakoś nikt się nie skarży. Oczywiście czasami wyskoczy jakiś delikwent, który naoglądał się odpowiednich filmów czy nasłuchał kazań i ma zakodowane, że rozwijając się w ten sposób może narazić się na opętanie. Przyprawi się o niezłe schizy i będzie panikował na polu gdzie niema żadnego zagrożenia. To tak jak w ciemnym lesie. Możesz spokojnie iść i nic Ci nie zagrozi lecz spróbuj przed tym obejrzeć jakiś horror czy nasłuchać się opowiastek o wilkołakach gwałcicielach i już będziesz pędził do domu w popłochu z pikawą przy samym przełyku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz