Kończąc swoją dłużącą się przygodę z poznawaniem wszechświata i mając przy tym całkiem wypaczony pogląd jak tak w ogóle to wszystko się trzyma, chcę jakoś spisać swoje przemyślenia będąc niesamowicie ciekaw jak to wszystko będzie się prezentować ubrane w słowa. (Pierwsza część jak może być nie do pojęcia tak odsyłam do tej drugiej gdzie zaczynam już pisać po ludzku :P)
Zacznijmy od naszego typowego świata rozumowanego i znanego dzięki naszym zmysłom. Mamy 3 wymiary, prędkość światła jest najszybsza a wszystko składa się z malutkich kuleczek - atomów. Czas dzieli się na 3 części - przyszłość, teraźniejszość i przeszłość i niema możliwości ingerencji i zbadania każdego z nich (po prostu są, tak? :D). Jednak spójrzmy nieco inaczej na sytuacje z perspektywy jeszcze bliższej czyli można rzec - kwantów - najmniejszej masy. A więc wszechświat jest w rzeczywistości jak idealna powierzchnia... pełnia absolutna gdzie cząstki elementarne (najmniejszy budulec) funkcjonują. A teraz oddalmy się jak tylko da radę gdzie wielkością odpowiednią do ów cząstek będą planety czy galaktyki. Mamy identyczną sytuacje. Śmiem tutaj twierdzić, że nie istnieje pojęcie najmniejszej jak i największej masy. A więc cząstki elementarne nie są najmniejsze a wszechświat jest nieskończony. Jednak musi być jakiś punkt przejściowy... w końcu wszystko się uzupełnia i tak jeżeli energia ujemna potrzebuje dodatniej, grawitony (cząsteczki grawitacji) potrzebują antygrawitonów abyśmy nie wylecieli w powietrze czy nie zostali totalnie spłaszczeni tak pewna granica musi gdzieś być. A więc może antymasa? próg 0 gdzie schodzimy w już antywymiar, który nazwijmy tutaj lustrzanym odbiciem. I tak jak u nas pewna cząstka jest ujemna czy kręci się w prawo tak tam jest dodatnia i kręci się w lewo? Lecz dajmy chwilę oddechu od tego wszystkiego. Wniosek nasuwa się jeden - wymiar wielkości to z pewnością nie nić z dwoma zakończeniami ale bardzo możliwe że połączona oboma końcami. A więc stanowiąca perfekcyjne kółko.
Zanotowane, podkreślone, idziemy dalej. Wieloświaty. Przy tej kwestii nie będziemy bujać w przestworzach, a rozważymy ich istnienie jedynie w naszym toku myślenia :) mamy wpływ na przeszłość? I czym tak w ogóle to jest? Czy przypadkiem nie są to pewne wspomnienia zapisane w naszej głowie, które mają różny związek z prawdą. Wywleczmy tutaj istnienie przykładowo Jimmu - pierwszego cesarza japońskiego. Ja wiem że taki był bo to sobie wyczytałem, ale dla innej osoby która czytała inne źródło przeszłość może być całkiem inna. A więc przeszłość nie jest czymś, co miało miejsce ale co mamy w głowie. W tym przypadku podważając tą teorię można rzec że nie jestem pewny tego co robiłem sekundę temu. Jednak mam to zapisane jedynie w głowie i w żaden sposób nie jestem w stanie udowodnić co tak naprawdę robiłem. W tym przypadku jeżeli przeszłość ulegnie zmianie na mnie nie wywoła to żadnej odmiennej reakcji... a więc, tak! przeszłość można zmienić! I my o tym się w żaden sposób nie dowiemy. Bo w głowie mamy co innego.
A co z przyszłością? Tutaj jest już o wiele ciężej. W naszym świecie można ją przewidywać po standardowych zachowaniach ludzkich z zachowaniem praw fizyki. Ale czy mamy można ją w pewien sposób zbadać? Pozostawię niewytłumaczone to pytanie, dokładając kolejną teorię - teraźniejszość nie istnieje. Jeżeli najmniejsza jednostka czasu nie istnieje to teraźniejszość jest punktem przejściowym między przeszłością a przyszłością który nie ma prawa bytu... swoich przysłowiowych pięciu minut. Nie powiesz "O teraz jest teraźniejszość" po wszystko rozkłada się między to co było i to co ma być zaraz powiedziane. A więc tworząc w głowie model czasu śmiem tutaj twierdzić, że wygląda jak okrąg :) a więc przeszłość i przyszłość niema końca a jest jedynie połączona. Pytanie tylko czy wędrówka, pełne okrążenie jest niewyobrażalnie długie czy trwa najmniejszą cząstkę czasu (nieobliczony kwant czasu).
I na deser istnienie nieskończonej liczby światów. W tym przypadku wydaje się to być niedorzeczne, jeżeli jednak wszechświaty nieskończone w swojej wielkości są tak naprawdę najdrobniejszymi cząsteczkami elementarnymi? Największe jest najmniejszym. Niema końca. doskonały okrąg.
Mam nadzieję, że skutecznie namieszałem w głowie :) hahaha ale niech ktoś spróbuje podważyć moją teorię! Jedynie te najbardziej nieprawdopodobne założenia mają największy sens.
Teorie świata - Fizyka teoretyczna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz